Najsmaczniejszy deser jakim miałam okazję delektować się ostatnio to delikatny, aksamitny pudding z wyczuwalnym finezyjnym posmakiem migdałów i wanilii. Deser składa się z dwóch warstw: jasna to połączenie kaszy jaglanej i mleka migdałowego, a druga to płynna czekolada przygotowana na bazie oleju z orzecha włoskiego, którego smak idealnie komponuje się z całością. Apetycznym wykończeniem deseru są świeże, aromatyczne maliny otulone płatkami migdałowymi. Pudding jaglany jest banalnie prosty w przygotowaniu, możemy delektować się nim niezależnie od pór roku - na ciepło w okresie zimowym, a chłodnym w lecie. Zawsze smakuje doskonale.
Składniki:
2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
1,5 szklanki mleka migdałowego
laska wanilii
Płynna czekolada:
2 łyżki oleju orzechowego
2 łyżki kakao 80%
2 łyżki cukru trzcinowego
2 łyżki wody
Do dekoracji:
płatki migdałowe
świeże maliny
Sposób przygotowania:
Wszystkie produkty do przygotowania płynnej czekolady łączymy w metalowym kubku lub rondelku, gotujemy przez około minutę na małym ogniu do momentu, aż składniki ładnie się połączą i powstanie gładka, płynna czekolada.
Kaszę wsypujemy do kielicha blendera, zalewamy mlekiem (ciepłym lub zimnym w zależności od tego, czy wybieramy wariant zimowy czy letni), dodajemy wanilię i wszystko dokładnie miksujemy na gładko. Gotowy krem jaglany przelewamy do pucharków, na wierzch wlewamy płynna czekoladę i dekorujemy świeżymi malinami i płatkami migdałowymi.
mam wszystkie składniki i tak kusi mnie ten deser by go zrobić! może kiedyś na śniadanie zaserwuję, bo takie słodkie poranki to ja lubię :) z kaszy jaglanej można zrobić fantastyczne dania i słodkości, jak widać!
OdpowiedzUsuńTen krem wygląda przecudownie - gładko i aksamitnie :) No i czekolada na wierzchu musiała się z nim komponować idealnie :) Z kaszy jaglanej to chyba powstają najlepsze desery :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam jaglane puddingi, a ten prezentuje się wyjątkowo!
OdpowiedzUsuńTen pudding wygląda przepięknie i przesmacznie. Zrobię go w najbliższym czasie
OdpowiedzUsuńMmmmmm... :)
OdpowiedzUsuńKurcze, kurcze...
OdpowiedzUsuńJejku, ale rozpusta! Nie pogardziłabym takim :)
OdpowiedzUsuńMmm, wygląda bajecznie :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka na świeże maliny :)
OdpowiedzUsuń