Szczególnie upodobałam sobie koty. Uwielbiam je za niesamowitą inteligencję, wrażliwość, przywiązanie i wierność, której pozazdrościć im może niejeden pies. Chciałabym zatem przedstawić Wam trzech wspaniałych członków mojej rodziny.
Naszym pierwszym adoptowanym kotkiem jest Agustin, który ma już 5 lat. Agustinek jest obrońcą i panem domu. Bezgranicznie oddany nam, ale bardzo nieufny w stosunku do obcych. Posiada typowo kocie cechy. Jest humorzastym indywidualistą, czasem samotnikiem. Potrafi schować się tak, aby nikt z domowników nie mógł go znaleźć. Wtedy w spokoju może rozmyślać o swoich kocich sprawach, lub zwyczajnie uciąć sobie kilkugodzinną drzemkę. )
Nasz drugi skarb to czteroletni Dzidziuś. Znaleźliśmy go podczas spaceru, kiedy był kilkutygodniowym kociątkiem i ledwo samodzielnie stawiał kroki. Prawdopodobnie jako najsłabszy z miotu został porzucony przez matkę. Nie potrafiliśmy pozostać obojętni na los tego maleństwa. Postanowiliśmy zabrać go do domu. Planowaliśmy zabrać go na chwilę, trochę odchować i poszukać mu rodziny ponieważ uważaliśmy, że nie ma wystarczająco miejsca dla drugiego kotka w naszym mieszkaniu. Jednak kiedy Dzidziuś podrósł zdaliśmy sobie sprawę, że już nie potrafimy się z nim rozstać i tak został z nami. Teraz jest pięknym wielkim kotem, który jednak ma w sobie coś z małego kociaka bo wciąż lubi się bawić, jest przeuroczy i czasem troszkę nieporadny. Dzidziuś nie przejmuje się zbędnymi kilogramami i uwielbia wszelkie smakołyki, co bardzo wyraźnie przejawia się w jego rubensowskich kształtach :)
Trzeci i ostatni członek mojej kociej ferajny to półroczna dziewczynka Tereska. Jej historia zaczyna się tak samo jak u Dzidziusia. Ona również błąkała się jako osesek po ulicach kiedy natknęła się na nią moja córka, która jest jeszcze większą miłośniczką kotów ode mnie. Niewiele myśląc zabrała ją do domu co spotkało się z protestem zarówno moim jak i męża, no bo gdzie tu się może znaleźć miejsce dla kolejnego kota?! Jednak Tereska z miejsca podbiła nasze serca i nikt nawet nie pomyślał, że moglibyśmy ją oddać. Na naszych oczach z brudnego, wychudzonego i zapchlonego kociątka stała się piękną młodą damą, która świetnie dogaduje się ze swoimi starszymi braćmi. Tereska jest bezgranicznie zakochana (ze wzajemnością!) w moim mężu, którego nie odstępuje na krok. Jest wesoła, pełna energii i zupełnie zwariowana, jak każdy kotek w jej wieku.
Nie wyobrażam sobie naszego domu bez tej wspaniałej trójcy. Niby tylko koty, ale każdy z nich jest inny, każdy posiada swoje upodobania i nastroje jak każdy z nas. Wtapiają się idealnie w życie mojej rodziny, dają nam radość, inspirują, potrafią nawet pocieszyć gdy jest się smutnym. I niby nie ma już miejsca w naszym domu na kolejnego kota, ale…… poprzednie doświadczenia nauczyły mnie nie, żeby nigdy nie być co do tego pewnym :)